English
Daniel Szczechura
Jerzy Armata: Bardziej hobby niż profesja
Jerzy Armata: Bardziej hobby niż profesja

Daniel Szczechura, mistrz światowej animacji, swą artystyczną edukację zaczął w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, do której po latach powrócił jako pedagog, prowadząc na Wydziale Grafiki (przez ponad trzydzieści lat) Pracownię Filmu Animowanego. To był roczny niefortunny epizod - komentował po latach studia w ASP. Znacznie więcej satysfakcji przyniosły mu ukończone w 1958 roku studia na Wydziale Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego. Związał się w tym czasie (malując plakaty i przygotowując scenografię) z niezwykle wówczas popularnym Studenckim Teatrem Satyryków.

Współpraca z STS była dla Szczechury bardzo ważna. Tu zetknął się bowiem z młodą śmietanką intelektualną tamtych czasów. Upewnił się, że - jak głosił tytuł jednego ze spektakli STS-u - myślenie ma kolosalną przyszłość. W Studenckim Teatrze Satyryków poznał Agnieszkę Osiecką i Wojciecha Solarza, z którymi później studiował w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Zdjęcia do ich etiud były pierwszymi samodzielnymi pracami Szczechury, jako studenta Wydziału Operatorskiego. Z Solarzem nakręcił krótkie fabuły: Świat na nas czeka (1959), Śmierć i dziewczyna (1960) - etiuda oparta na opowiadaniu Stanisława Dygata, nakręcona przy udziale koleżanek z STS-u: Elżbiety Czyżewskej i Krystyny Sienkiewicz, Wizyta (1962). Z Agnieszką Osiecką: fabularny Plakat z drewna (1961) i dokumentalny STS 58 (1959).

STS 58 to zainscenizowana etiuda dokumentalna poświęcona pracy warszawskiego zespołu nad nowym programem STS-u. Rozpoczyna ją montaż nakładanych na siebie w rytm piosenki Dobrze, że właśnie przyszedłeś tu dzisiaj, wiem, czego szukasz i chcesz (śpiewanej przez Krystynę Sienkiewicz) plakatów, autorstwa m.in. Daniela Szczechury, a kończy zbliżenie frontonu siedziby Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Widz słyszy również konstatację zza kadru: Tego przedstawienia nie będzie oraz trafnie komentujący ją kabaretowy skecz i zmontowany refrenowo fragment wspomnianej piosenki.

Problemowi ograniczenia wolności wypowiedzi (wynikającego z cenzury) poświęcił Szczechura swoją pierwszą autorską etiudę Konflikty (1960), nakręconą na Wydziale Operatorskim łódzkiej szkoły filmowej. Zrealizował tam również zdjęcia do krótkich fabuł: Stefana Szlachtycza - Nie śpij, bo cię okradną (1959) i Krzysztofa Zanussiego - Ułan i dziewczyna (1961). Pierwsze jego zawodowe filmy: Maszyna (1961), Litera (1962) i Fotel (1963) w dużej mierze wynikają z esteesowskiej specyfiki pojmowania satyry oraz jej społecznej funkcji. Maszyna ośmiesza absurdy życia codziennego, Litera kpi z ludzkiej głupoty i nadgorliwości, a Fotel to krótka, skondensowana opowiastka (wręcz instruktaż) o sposobach zdobywania władzy.

Fabularno-animowane Konflikty są bez wątpienia jedną z najciekawszych etiud studenckich w dziejach łódzkiej szkoły. To melodramat o uczuciowym trójkącie, zrealizowany w konwencji niemego kina. To film o filmie, o trudach tworzenia, o niebezpieczeństwach płynących z zewnątrz, na jakie każdy artysta tworzący w PRL był narażony.

Podczas premiery publiczność była zachwycona. Kłaniającemu się reżyserowi towarzyszył huragan oklasków. Tylko trzech smutnych panów w środkowym rzędzie nie klaskało. Film zszedł z ekranu (przypomina się głos płynący zza kadru, kończący STS 58: Tego przedstawienia nie będzie). Twórca zmienił zakończenie z krwawego na bardziej optymistyczne. Podczas drugiej premiery nie klaskał nikt... z wyjątkiem trzech smutnych - animowanych, a zarazem anonimowych - panów.

Konflikty dostały Nagrodę Publiczności na IV Festiwalu Etiud Szkolnych Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Warszawie (1961), a DKF Zygzakiem uhonorował je swoim laurem za najlepszy film publicystyczny.

Treść podana w sposób bezkompromisowy (a zarazem dowcipny) jest bez wątpienia najważniejsza, równie istotna jest jednak forma tego filmu. To znakomite połączenie kina fabularnego i animowanego.

Zrealizowana na podstawie scenariusza Mirosława Kijowicza Maszyna jest typową animacją: oto powstaje ogromna i niezwykle skomplikowana machina, która - jak się okaże po przecięciu wstęgi - ma służyć do ostrzenia ołówków. Zarówno z ekranu, jaki i zza okna ukazuje się widzom peerelowska gigantomania. Gdyby przyjąć terminy z filozofii marksistowskiej, obowiązującej w krajach tzw. realnego socjalizmu, Maszynę należałoby określić mianem opowieści o bazie, a kolejny film Szczechury (zatytułowany Litera) nazwać opowieścią o ideologicznej nadbudowie: oto literka N, która porywa tłumy w efekcie staje się tylko jedna z liter napisu KONIEC.

Zrealizowany w 1963 roku Fotel to jeden z najczęściej nagradzanych filmów w dziejach polskiej animacji (trzy nagrody w Oberhausen, Grand Prix w Montevideo, wyróżnienia w Buenos Aires, Cordobie i Paryżu, Złoty Smok Wawelski w Krakowie oraz Warszawska Syrenka).

Jego fabuła jest prosta, a narracja - klarowna: trwa walka o zwolnione miejsce przy stole prezydialnym. W wyścigu do pustego fotela kandydaci przepychają się, blokują przejścia, podstawiają nogi konkurentom. Zmagania o władzę przedstawił Szczechura w rzucie z góry, maksymalnie upraszczając rysunek walczących, przez co obraz stał się wręcz abstrakcyjny, uzyskując tym samym ponadczasowy charakter.

Grupę satyrycznych filmów Szczechury domykają: Karol (1966) - zabawna historyjka o mężczyźnie malującym ukradkiem hasło na murze i stróżach porządku, usiłujących mu w tym przeszkodzić (gdy zauważają, że mężczyzna pisze na murze: "Precz z K...", on dopisuje KAROL) - oraz Desant (1968) - pełna purnonsensowego humoru, skrząca się dowcipnymi dialogami opowieść o dwóch spadających żołnierzach: kapralu i szeregowcu, którzy wyskoczyli z samolotu, zapominając o spadochronach.

Desant, oparty na monologu kabaretowym Andrzeja Warchała z krakowskiej Piwnicy pod Baranami (również scenarzysty i reżysera związanego z krakowskim Studiem Filmów Animowanych) dostąpił zaszczytu miana najstarszego "półkownika" w dziejach polskiej animacji. Zatrzymany przez Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w 1968 roku, doczekał się premiery (ograniczonej zresztą do sieci kin studyjnych i dyskusyjnych klubów filmowych) dziewiętnaście lat później.

Nieco orwellowski w przesłaniu, ale i zabawny jest z kolei Differenzen (1971), zrealizowany przez Szczechurę w Austrii: mężczyzna biegnący za kolorowym motylem nagle staje jak wryty, ponieważ niemal zderza się z ogromnym butem, który zagrodził mu drogę; gdy podnosi wzrok, okazuje się, że przed nim stoi olbrzym, a za olbrzymem...

Równie zgeometryzowaną plastykę zaprezentował Szczechura w Wykresie (1966): narysowany niedbałą, ascetyczną kreską człowieczek i gęstniejąca tkanka odcinków tytułowego wykresu, która w finale zaczernia cały ekran. Twórcy nie chodzi tym razem o krytyczne spojrzenie na ludzkie wady, czy społeczne nonsensy (jak w dotychczasowych filmach). Miejsce satyrycznych uszczypliwości zajmuje filozoficzna zaduma nad sensem ludzkiej egzystencji. Bohater Wykresu biegnie za czymś, co nieosiągalne, cały swój żywot poświęcając pogoni za nieuchwytnym.

Wykres jest swoistym kinem drogi (w dosłownym znaczeniu tego słowa), tytuł filmu oznacza egzystencjalny trakt głównego bohatera, można rzec: jego "życiowe EKG". To niezwykle skondensowana opowieść (film trwa zaledwie trzy minuty).

W poetyce road movie utrzymana jest także (zrealizowana dwa lata przed Wykresem, wykorzystująca czarno-białą fotografię poklatkową) zabawna impresja Pierwszy, drugi, trzeci... (1964), poświęcona skoczkowi narciarskiemu, który podczas konkursu nieoczekiwanie pofrunął dookoła świata i po okrążeniu kuli ziemskiej zajął ostatnie, trzecie miejsce.

Egzystencjalną refleksję zawartą w Wykresie kontynuują Podróż i (zrealizowany sześć lat później) Skok. Warto zwrócić uwagę, że w obu tych filmach animowany bohater wcale nie jest anonimowy, jego rysy bardzo przypominają rysy samego reżysera. Są to bardzo osobiste, prawdopodobnie najważniejsze filmy Szczechury.

W Podróży pozornie nic się nie dzieje. Bohater jedzie pociągiem, wyglądając przez okno, za którym przesuwa się ciągle ten sam monotonny krajobraz. Kolejowa kakofonia wizualno-dźwiękowa. Kiedy mężczyzna dojeżdża do celu podróży, wysiada i idzie aleją w kierunku domu w białym kolorze. Staje przed nim i zawraca. Spada jeden z jesiennych liści. Mężczyzna wsiada do pociągu. Wraca do miejsca, z którego wyruszył.

Podróżą w jedną stronę jest film Skok (1978), remake aktorskiej etiudy Ryszarda Czekały Wypadek (1971). To prawdopodobnie jeden z najbardziej przejmujących obrazów w dziejach naszej kinematografii.

Ranek. Zimne wnętrze mieszkania w bloku. Bohater wstaje, starannie robi poranną toaletę, je śniadanie, czyta gazetę, ubiera się, poprawia krawat, spogląda na zegarek (jest godzina 7:50), pewnie zaraz pójdzie do pracy. Śpieszy się, by się nie spóźnić. Nagle, zamiast do drzwi, swoje kroki kieruje do okna. Skacze. Protagonista Wypadku również popełnił samobójstwo. Stało się to jednak w starej, zaniedbanej kamienicy. Był on schorowanym, zmęczonym życiem człowiekiem. Bohater Skoku - przeciwnie - wydawał się być zadowolonym z życia, co dodatkowo podkreślał jego nienaganny wygląd.

Do rekordowego pod względem przyznanych nagród i wyróżnień Fotelu (1963) zbliżyło się zrealizowane pięć lat później groteskowe Hobby (nagrody m.in. w Oberhausen, Mamai, Filadelfii, Buenos Aires, Adelaide i Auckland) - efektowna surrealistyczna przypowiastka o złej, wyrachowanej kobiecie i naiwnych mężczyznach (być może jest to również opowieść o wolności i jej ograniczaniu). Opracowanie plastyczne Hobby zdecydowanie różni się od tego, jakie można obserwować we wcześniejszych produkcjach Szczechury. Jest ono jednak bardzo adekwatne do przekazywanych metaforycznych treści - kolorystycznie krzykliwe, nawiązujące do nadrealistycznego malarstwa.

Hobby rozpoczęło nową ścieżkę w twórczości Szczechury. Miejsce realistycznego opisu, uproszczonego do form prawie abstrakcyjnych (jak w Fotelu czy Wykresie), zaczyna zastępować luźna gra wyobraźni, a w miejscu linearnej akcji pojawia się penetracja w głąb. Trzy lata po Hobby (tuż po Podróży), w roku 1971 realizuje Szczechura pełną purnonsensowego humoru, utrzymaną w popartowskiej poetyce impresję o tęsknocie do spraw nieosiągalnych, zatytułowaną Jeśli ujrzysz kota fruwającego po niebie..., będącą wizualizacją zabawnej konstatacji Andrzeja Krauzego: Jeśli ujrzysz kota fruwającego po niebie, nie dziw się, to kot, który lubi ptaki. Napisem bawił się Szczechura już pięć lat wcześniej w Karolu (Precz z K. - oczywiście chodzi tu o imię głównego bohatera). Kota zaś (choć zdecydowanie innego) spotkamy także w jednym z ostatnich filmów Szczechury: Rybką być (1988) - zabawnej opowieści o tytułowej rybce, która po wylegitymowaniu wędkarza rozpoczyna balangę zakończoną interwencją policji (oraz wspomnianego kota, opuszczającego niespodziewanie ekran telewizora).

Warto zaznaczyć, że Daniel Szczechura ma na swoim koncie (zrealizowany dla włoskiego producenta) odcinek międzynarodowej serii Bajki narodów świata: O królu Popielu (1974), dwie części Przygód Sindbada Żeglarza - Zbrodnia Stelli (1969) i Sindbad pogrzebany (1969) oraz jeden odcinek Klechd polskich: Zamek w lesie (1971). Spośród starych podań, legend i klechd można wywieść również genezę (tym razem przeznaczonych wyłącznie dla dorosłego widza) Gorejących palców (1975) - pełnej suspensu, utrzymanej w konwencji horroru tajemniczej historii zemsty leśnego rozbójnika na domniemanych sprawcach śmierci przyjaciela.

Ekspresyjne kolory. Rysunki niczym z teki Rolanda Topora. Pięciu mężczyzn wiesza szóstego na ogołoconej z liści grubej gałęzi ogromnego drzewa. Egzekucję obserwuje z ukrycia siódmy mężczyzna, który (gdy pozostali odchodzą) odcina wisielcowi dłoń i czyni z niej świecznik. Nocą zakrada się do domu egzekutorów, aby dokonać zemsty za śmierć swojego przyjaciela. Pozbawienie życia każdego ze sprawców to jeden zgaszony palec gorejącej dłoni. Zemsta nie zostaje jednak do końca wykonana - pozostaje jeden niezgaszony palec. Dziwna to opowieść, wbijąjąca widza w fotel duszną atmosferą nieustannego zagrożenia, zawierająca w sobie jakąś straszliwą, nieodkrytą tajemnicę.

W surrealistycznej poetyce utrzymany jest Dyptyk filmowy Daniela Szczechury, czyli Fatamorgana (1981) i Fatamorgana 2 (1983). Jest to swoiste kino drogi. Nie wędrują w nim jednak ludzie, a przedmioty. W pierwszym z filmów jego bohater (blok mieszkalny) nagle rusza z posad i udaje się w podróż, której kres przynosi dopiero zanurzenie w jeziorze. W drugim obrazie Dyptyku blok wynurza się z jeziora (podczas, gdy jego mieszkańcy spędzają poranek na plaży), by o zmierzchu ponownie zanurzyć się w toń. W tym (zrealizowanym z przetworzonych fotografii) filmie z logiką przyczynowo-skutkową przeplata się poetyka marzenia sennego (z jednej strony widz podgląda zwyczajne życie, z drugiej - zdarzenia z nadrealistycznego arsenału).

XYZ... (1983) jest podobną w charakterze opowieścią o podróży (przypominającą również wcześniejszy film Szczechury - Pierwszy, drugi, trzeci...). Jednak tym razem decyduje się na nią nie blok mieszkalny, nie skoczek narciarski, a urzędnik, który podczas porannej lektury prasy nagle i niespodziewanie (wraz z krzesłem) unosi się do góry i zaczyna szybować pośród chmur.

Opowieścią podróżną jest również, pełna poezji i nostalgii, inspirowana plastyką Stasysa Eidrigeviciusa Dobranocka (1997).

Więc już złe myśli nas nie gryzą

Z przyjaźnią mocną i jasną wyruszyć

W przepastny horyzont

Nikomu z nas niestraszno

I niech nas trzyma na duchu

Ta oto prosta nauka

Że Szczęście nie trwa w bezruchu

Że Ono także nas szuka...

Tymi słowami Jana Wołka (w takt natychmiast zapadającej w ucho muzyki Jerzego Satanowskiego) kończy się ta oparta na swobodnej grze wyobraźni impresja o poszukiwaniu szczęścia. Reżyser tym razem całkowicie ukrył się za opracowaniem plastycznym w wydaniu Eidrigeviciusa, ograniczając się do nadania ruchu jego statycznym dotychczas, pełnym melancholii i magii wizjom. Pokorą także można zaimponować.

Ostatni film (zrealizowany w 2002 roku) nosi tytuł Hobby. Daniel Szczechura. Kilka filmów animowanych jednego autora. To obraz pełnometrażowy, będący autorskim uszeregowaniem własnej twórczości. Tych kilka filmów animowanych jednego autora - jak czytamy w podtytule - reżyser połączył współczesnymi dokrętkami: początkowo widzimy pustą salę kinową, słyszymy terkot projektora, a na ekranie: szkolna etiuda Konflikty rozpoczyna retrospektywę Szczechury. Pod koniec sala zapełnia się... jednym widzem. Jest nim sam reżyser.

Szczechura zawsze był przekorny i nieco kokietował. Wydaje się, że zebranie swoich najlepszych dokonań w jednym filmie jest świetnym pomysłem na to, by puste kinowe fotele wypełnić.

Szczechura nie daje się zaszufladkować, wciąż zmienia tematy, opracowanie plastyczne, poetykę i sposób przedstawiania swoich artystycznych wypowiedzi.

Chronologiczne uszeregowanie filmów w Hobby nieco podważa ten pogląd. Wiele z jego wczesnych filmów nie jest oparta na autorskich scenariuszach, formę plastyczną z kolei traktuje Szczechura w sposób wtórny, niejako usługowy wobec treści. Tworzy on jednak kino ściśle autorskie, operujące własną, indywidualną optyką. Z zastrzeżeniem, że nie dotyczy ona treści i formy (choć i one są - rzecz jasna - istotne), a przede wszystkim myśli.

Kino Szczechury zaczęło się od opisu rzeczywistości: satyrycznego, przejaskrawionego, szyderczego. Szybko tonację buffo zastąpiło spojrzenie bardziej poważne, a dokumentację naszej powierzchowności (tego, co zewnętrzne) zdominowało penetrowanie spraw, które siedzą ukryte głęboko w człowieku. Dobranockę, jego ostatni krótki film animowany, otwiera cytowany już wiersz Jana Wołka:

Gdy opadnie kurtyna powiek

A sen rozum odbierze faktom

Na scenę wychodzi Człowiek

Prawdziwy - nie jakiś tam aktor

Więc prowadź, do szczęścia prowadź

Szepczemy samotni wśród ludzi

Nie dajcie się zwariować!

Nie dajcie się obudzić...

Filmy Szczechury tworzą swoisty żywot człowieka prawdziwego, a nie jakiegoś tam aktora, człowieka, dla którego akt twórczy stanowi przede wszystkim hobby, później dopiero profesję. Podobnie jak samo życie.

Jerzy Armata

(artykuł ten stanowi skondensowaną wersję tekstu "Hobbysta filmu, hobbysta życia" z książki Jerzego Armaty "Hobby animacja. Kino Daniela Szczechury", wydanej w 2009 r. nakładem Studia Emka - Warszawa)

Moje NH
Strona archiwalna 10. edycji (2010 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.enh.pl
Nawigator
Lipiec-sierpień 2010
PWŚCPSN
192021 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu:
OK
Indeks A-Z scena muzyczna
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty 2007-2010
festiwal@enh.pl
www.enh.pl
realizacja: Pracownia Pakamera