English
Varia
Selekcjonerzy z festiwali
16 lut 10
Jan Topolski: Za co lubię festiwal w Rotterdamie

Trwa zawieja Berlinale, a ja ciągle usiłuję jakoś zgrabnie podsumować moje wrażenia z tegorocznego MFF w Rotterdamie. A przede wszystkim odpowiedzieć na proste pytanie: dlaczego tak bardzo lubię ten festiwal? W sumie nie jest to do końca racjonalne i w odpowiedzi pojawia się wiele powodów, w dodatku co roku jest inaczej, więc poniższa lista nie wyczerpuje tej sympatii...

Lubię Rotterdam, bo to festiwal inspirujący. I to we wszystkich zakresach - od projektu loga, plakatu, torby i katalogu (ach, ten holenderski design) przez perfekcyjną organizację (video library na 40 monitorach, a filmy z dysku sieciowego) po dobór tematów i samych filmów. Nie będzie przesady, jeśli powiedzieć, że organizatorzy tej imprezy wyznaczają trendy, nie tylko jeśli chodzi o nazwiska i kinematografie znajdowane przez powołany specjalnie po to Hubert Bals Fund, ale także - o model relacji z branżą i dziennikarzami. To jedna z najbardziej przyjaznych imprez na świecie, gdzie odbywają się istotne premiery i spotkania, ale w atmosferze nieformalnej, w dobrych tanich chińskich knajpkach czy kawiarniach. Co do samego programu, to odważną i chyba trafną decyzją z zeszłego roku był podział tylko na cztery obszerne sekcje: konkursową Golden Tiger (długie i krótkie), debiuty i młodych reżyserów Bright Future, nowe filmy uznanych twórców lub przeboje innych festiwali Spectrum oraz retrospektywne i tematyczne Signals. Zwłaszcza ostatnia imponuje niezwykle przemyślanym, kuratorskim programem.

Lubię Rotterdam za tegoroczną sekcję Re: Reloaded podzieloną na kilka podsekcji, z przeglądem zbliżeń kina i nowych technologii Back to the Future, możliwością zasponsorowania i zostania koproducentem jednego z trzech projektów w Cinema Reloaded, ze zbiorami eksperymentalnych krótkich metraży w Kino Climates i niezwykłym montażem A Trailer Park z najlepszymi festiwalowymi zwiastunami świata. Break Even Store to nie tylko sekcja, ale i specjalne miejsce, na pograniczu alternatywnego sklepiku, kawiarni i kina, gdzie w loopach i na wielu ekranach leciały filmiki o globalizmie, kapitalizmie i ekologii. Regained nie tylko przypomniał zapoznane pozycje z historii kina, ale retrospektywnie naświetlił klasyka japońskiej nowej fali Yoshida Kiju, współcześnie tworzącego Sai Yoichiego, hiszpańską szkołę dokumentu Pompeu Fabra i filmowe oblicza mniej znanych wojen After Victory.

Lubię Rotterdam, bo odkrywa świat. Od założenia 39 lat temu to festiwal skoncentrowany na kinematografiach (krajów) rozwijających się. Blisko 20 selekcjonerów objeżdża różne imprezy i ściąga najciekawsze produkcje z takiej Kostaryki, Bangladeszu czy Kamerunu. Kluczową rolę pełni tu wspomniany Hubert Bals Fund i Cinemart, gdzie ambitni producenci i reżyserzy mogą znaleźć partnerów na etapie scenariusza, zdjęć, postprodukcji czy dystrybucji. Ale przede wszystkim nastawienie organizatorów, którzy mniej koncentrują się na gwiazdach kina autorskiego, tak rozpieszczanych w Cannes, kinie politycznym z Berlina czy amerykańskich przebojach z Wenecji. W tym roku taką perełką był cały program Where is Africa? Jego autor, Gertjan Zuilhof nie tylko objechał kontynent, ale do 12 krajów zaprosił kilkunastu filmowców spoza Afryki - ale też Europy z jej kolonialną historią i kompleksami - by nakręcili swoje impresje, poznali ludzi, weszli we wspólne projekty. Do tego kilkadziesiąt filmów krótkich i długich już z miejsca, od filmowego przebudzenia tego regionu w latach 60. po najnowsze projekty. A to nie wszystko: Schouwburg stało się siedzibą główną przeglądu, z zapętlonymi jednominutówkami, wystawami oraz pięcioma koncertami muzyki na żywo do niemal nieznanych obrazów z lat 20., pokazujących Afrykę oczami białych...

Lubię Rotterdam, bo to miejsce startu małych filmów, nierzadko potem objeżdżających świat. Bardzo podobał mi się tegoroczny werdykt jury nagradzający Alamar (Meksyk 2009) Pedro Gonzaleza-Rubio, Agua fría de mar (Cold Water of the Sea, Kostaryka 2010) Paz Fabrégi i Mundane History (Tajlandia 2009) Anochy Suwichakornpong. Ten pierwszy to udane oscylowanie na granicy dokumentu i fabuły, o ostatnich wakacjach synka z ojcem przed rozwodem rodziców, w izolowanej wiosce rybaków. Słońce, morze, ryby, ptaki, wolność. Drugi film to premiera Kostaryki w konkursie: niepokojący, nieco senny i tajemniczy pobyt pary młodych nad morzem, gdzie dzieci ujawniają swoje mniej cukierkowe oblicze - choć pozornie do niczego nie dochodzi. Trzeci wreszcie to psychodrama między sparaliżowanym mężczyzną, jego zdystansowanym ojcem i zatrudnionym przezeń ofiarnym pielęgniarzem.

Lubię Rotterdam, bo i poza konkursem jest tu mnóstwo do odkrywania. Podzielam zachwyty Ewy Szabłowskiej nad Markiem Mike'a Holbooma, nieco mniej nad Paradise Nicolasa Almereydy. W tym roku zaskakująco wiele uzbierało się tych dzienników podróży, zwanych tu travelogue, tak że z tym większą radością powitałem pozbawione natrętnego komentarza z offu i "poetyckich" refleksji La terra habitada (The Land Inhabitated, Hiszpania 2009) Anny Sanmarti. Film, przez zestawienie samych obrazów i precyzyjną grę ich długością i tempem, dochodzi do esencji podróżowania. Mocne wrażenie wywarł gruzińsko-rosyjski dokument Russian Lessons (Rosja, Norwegia 2010) Andrieja Niekrasowa i Olgi Końskiej o niedawnej wojence między Goliatem i Dawidem. Reżyserzy pokazują nieznane szerzej kulisy, konteksty i manipulacje medialne, bardzo odważnie i z dużą pokorą. Z filmów afrykańskich szczególnie zapadł mi w pamięć The Way to the Cross (Kamerun 2010) Emile-Aime'a Chaha Yibaina, pasyjna opowieść zrealizowana przez hiphopowca z udziałem kościelnej grupy taneczno-muzycznej, z ekstatycznym aktorstwem i pomieszaniem epok i rekwizytów... To zupełnie wariacki projekt, na który trudno będzie znaleźć miejsce w Polsce, ale w końcu - czemu nie?

 

Jan Topolski

Co o tym sądzisz? Wypowiedz się na Forum ENH!

Moje NH
Strona archiwalna 10. edycji (2010 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.enh.pl
Nawigator
Lipiec-sierpień 2010
PWŚCPSN
192021 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu:
OK
Indeks A-Z scena muzyczna
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty 2007-2010
festiwal@enh.pl
www.enh.pl
realizacja: Pracownia Pakamera