English
Varia
Daniel Cichy: Michel van der Aa - twórca totalny

Nie wystarcza mu papier nutowy. Jego awangardowa opera Księga niepokoju to fantastyczne laboratorium sztuki, w którym osiągnął niebywałą spójność warstwy tekstowej, filmowej i dźwiękowej.

Miał dziewięć lat, gdy muzykujący amatorsko rodzice zaprowadzili go do opery. Od tej pory magiczny świat sceny zawładnął jego wyobraźnią bez reszty. Ale na spełnienie marzeń o tworzeniu dzieł totalnych musiał poczekać. Po drodze była fascynacja muzyką rozrywkową, gra na gitarze elektrycznej, zgłębianie tajników reżyserii dźwięku w Królewskim Konserwatorium w Hadze, wreszcie studia kompozytorskie. Późno rozpoczęte, bo dopiero w wieku 23 lat. A może dopiero wówczas odczuł potrzebę uporządkowania muzycznych myśli?

Już pierwsze kompozycje urodzonego w 1970 roku Michela van der Aa wzbudziły na scenie holenderskiej zrozumiały popłoch. Co ciekawe, kameralny tryptyk Preposition Trilogy - Above, Between, Attach z końca lat 90., nie zaskakiwał awangardowym brzmieniem. Trudno w partyturze odnaleźć niekonwencjonalne środki artykulacyjne, znaną z muzyki sonorystycznej mieszaninę szumów, pisków, rzężeń, tajemniczą aurę spektralnej harmoniki, która pociąga dziś tak wielu młodych twórców. Dzieła van der Aa fascynowały raczej niebywałą emocjonalnością, uzyskaną z inteligentnego połączenia romantycznego gestu, nostalgicznej miejscami melodyki, intrygujących współbrzmień i formalnego konstruktywizmu z dźwiękami o rockowej i jazzowej proweniencji, z narracją dziką, szarpaną, niekiedy orgiastycznie pulsacyjną i namolnie repetytywną. Bo właśnie wyciskanie z tradycyjnych środków maksymalnej ekspresji stały się znakiem firmowym holenderskiego twórcy.

Rychło wszak Michelowi van der Aa nie wystarczyło operowanie w sztuce tylko dźwiękami. W 2002 roku wyjechał do Nowego Jorku, aby studiować rzemiosło filmowe, parę lat później reżyserię teatralną. Poszerzenie umiejętności artystycznych nie tylko dało mu legitymację do tworzenia dzieł totalnych, ale pozwoliło wziąć odpowiedzialność za wszystkie warstwy utworu. Przełomową kompozycją, świadectwem nowego otwarcia w sztuce van der Aa, zapowiedzianego w znakomitym cyklu Here Trilogy, okazała się kameralna opera One z 2002 roku. Przeznaczona na sopran, elektronikę i warstwę wideo, skomponowana dla wybitnej śpiewaczki Barbary Hanninghan, osnuta jest wokół tragicznych, tłumionych przeżyć bohaterki i kreśli zajmujące kompozytora do dziś idee. I to zarówno pod względem treści, jak i środków technicznych. Kolejne bowiem dzieła - instrumentalne Second Self i Mask, oba z udziałem warstwy elektronicznej, oraz sceniczne After Life odwołujące się do filmu Hirokazu Kore-Eda i Księga niepokoju - dotykają problemów zatartej tożsamości, ukrytych traum, momentów granicznych i odmiennych perspektyw w odczuwaniu świata.

Wideo-opera Księga niepokoju, sięgająca do dzienników portugalskiego modernisty Fernando Pessoi, to bodaj najdoskonalszy przykład artystycznych poszukiwań Michela van der Aa. Dzięki starannie wybranym fragmentom zwierzeń lizbońskiego księgowego Bernando Soaresa, w pełni ukazany zostaje dramat schizofrenicznych prób jego (Pessoi?) samookreślenia, zagubienie się w wielości heteronimów. Słowa narratora oddają świat wewnętrznych przeżyć bohatera: jego rozważania o samotności, sarkastyczne uwagi o miłości, oniryczne opisy sennych fantazji, wreszcie dowcipne charakterystyki zwykłej codzienności. Sceniczna reprezentacja Soaresa - postać odgrywana przez wybitnego austriackiego aktora Klausa Marię Brandauera - kontrapunktowana jest przez filmowe alter ego. Na okrągłych ekranach, symbolizujących wejście do złożonej świadomości autora dziennika, widać kilkoro mężczyzn i piękną kobietę o imieniu Ofelia. W tę rolę wcieliła się wokalistka fado Ana Moura. Jej śpiew przerywa monolog głównego bohatera - już to rytmizowany, już to snuty swobodnie, ale uzupełniany solowymi interwencjami instrumentalistów kilkunastoosobowego zespołu. Jest więc Księga niepokoju fantastycznym laboratorium sztuki, w którym van der Aa osiągnął niebywałą spójność warstwy tekstowej, filmowej i dźwiękowej - tak akustycznej, jak i elektronicznej. Jednocześnie wydaje się być uprzejmym ukłonem w stronę interseccionismo, owego krzyżowania światów i doświadczeń, tak właściwych portugalskiemu mistrzowi słowa.

Michel van der Aa należy do generacji MTV. Wie, że młoda publiczność dostrzeże istotne treści wówczas, gdy artysta zastosuje multimedialne środki. Ma również świadomość znaczenia nowoczesnych metod komunikacji z odbiorcami. Posiada świetnie prowadzoną stronę internetową, jest obecny na mySpace, ma profil na Facebooku, pisze bloga i publikuje wiadomości na Twitterze. A i nazwisko gwarantuje mu zawsze pierwsze miejsce w leksykonach sztuk wszelakich. Nie robi jednak niczego wbrew sobie, nie idzie na artystyczny kompromis. A że w muzyce dokonuje syntezy, operom nadaje kształt dynamicznie zmontowanego teledysku? To przecież jego świat, muzyka determinowana jego - na wskroś współczesną - wrażliwością.

Daniel Cichy

Moje NH
Strona archiwalna 10. edycji (2010 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.enh.pl
Nawigator
Lipiec-sierpień 2010
PWŚCPSN
192021 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu:
OK
Indeks A-Z scena muzyczna
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty 2007-2010
festiwal@enh.pl
www.enh.pl
realizacja: Pracownia Pakamera